Pracuję w szkolnej gazecie i miałam ostatnio do napisania opowiadanie dotyczące ferii. Postanowiłam się nim z wami podzielić. Było pisane na szybko, więc proszę bez "hejtów". ;)
PRAWA DO OPOWIADANIA ZASTRZEŻONE ©
PRAWA DO OPOWIADANIA ZASTRZEŻONE ©
Pamiętam to jak dziś. Lecieliśmy z rodziną na ferie do
Włoch. Lot samolotem minął mi wtedy dość przyjemnie.
Podgrzewane fotele i mój odrębny świat oddzielony od realnego markowymi
słuchawkami dały mi godzinę odprężenia i relaksu. Błogi stan przerwała mi mama,
potrząsająca moimi ramionami.
- Już dolecieliśmy do Bormio – oznajmiła i odpięła pasy bezpieczeństwa.
Poczułam przyjemny prąd przepływający przez moje ciało. Pamiętam jak Tosia
mówiła mi, że we Włoszech są niezłe ciacha, więc fakt, iż jesteśmy już w raju
przebiegł przeze mnie w podniecającym tempie. Po odebraniu bagaży wsiadłam z
rodzinką w składzie z rodzicami i starszym bratem do taksówki stojącej przy
lotnisku. Zajęłam wygodne miejsce przy oknie i bacznie obserwowałam otaczające
mnie miasto. Czułam się jakbym była na jakiejś innej planecie, pełnej
przystojnych i młodych mężczyzn. „Ach, czemu w Polce nie ma takich bóstw”
pomyślałam i pogrążyłam się w marzeniu, że tacy chłopcy chodzą po chodnikach w
Warszawie. Ocknęłam się, gdy brat szturchnął mnie w bok. Byłam trochę zła, że
wyrwał mnie z mojego myślowego świata, ale jednocześnie znów ogarnęło mnie
podniecenie związane z pobytem we Włoszech. Wysiedliśmy z taksówki i doszliśmy
do hotelu. Wspięłam się z łatwością na trzecie piętro i zajęłam swój pokój.
Wieczorem wyszłam z bratem na miasto w celu zwiedzenia najbliższej okolicy.
- Fabian, kup mi jakieś picie.
- Masz w hotelu pełny wybór napojów i chcesz kupować na mieście?
- No dobrze, nieważne. To chodźmy do hotelu, bo pić mi się chce – zarządziłam.
Szłam patrząc pod nogi, kopiąc śnieg leżący na chodniku. Spuszczona głowa
pozwalała mi widzieć tylko moje nogi i nogi Fabiana, depczące po śnieżnym
puchu. Nagle w mój punkt widzenia weszła trzecia para nóg idąca z naprzeciwka.
Zamyślona nie zauważyłam ich w pierwszej chwili. Usłyszałam tylko ostrzegawczy
krzyk Fabiana i zderzyłam się z kimś. Nie wiedziałam, co się stało. Przed
chwilą szłam sobie spokojnie ulicą, a teraz leżę na jakimś chłopaku.
Zdezorientowana postanowiłam się nie ruszać, czekając na ruch kolesia, leżącego
pode mną. Szybszy od niego był mój bohaterski brat, który jednym chwytem zdjął
mnie z chłopaka i pomógł mu wstać.
- Przepraszam pana, nic się panu nie stało? Excuse me, are you okey? – Pytał
pośpiesznie Fabian.
- Nic mi nie jest i proszę nie mówić do mnie „pan”, mam dopiero 19 lat –
odrzekł chłopak – jestem Mateusz – wyciągnął rękę w stronę mojego brata.
Staliśmy oboje zaskoczeni całą sytuacją i faktem, że spotkany chłopak mówi po
polsku.
- Ja jestem Fabian, a to moja siostra Nikola – uścisnął dłoń poznanego
chłopaka.
- Musisz uważać, kiedy chodzisz i patrzeć trochę przed siebie – powiedział do
mnie Mateusz i zabójczo się uśmiechnął.
Znów poczułam ten przyjemny prąd taki, jaki czułam po wylądowaniu w Bormio.
Teraz dopiero zauważyłam, z kim się zderzyłam. Mateusz był wyższy od mojego
brata, miał ciemne przenikliwe oczy, brązowe, krótko przystrzyżone włosy i
urocze dołeczki w policzkach. Czułam jak moje serce zaczęło bić szybciej.
- Zapamiętam i przepraszam, że na Ciebie wpadłam. Zamyśliłam się i nie
zauważyłam, że idziesz.
- Nic się nie stało, każdemu się mogło zdarzyć – odrzekł Mateusz – w którym
hotelu mieszkacie?
- W Exmaiorze, a Ty? – rzucił Fabian
- No nie żartuj! Ja też. Miło będzie się przejść razem.
Poszliśmy, zatem bo zaczęło się ściemniać. Byłam podekscytowana obecnością
Mateusza. Gdy doszliśmy do hallu hotelowego Fabian zaproponował żebyśmy
następnego dnia wyszli razem. Mateusz nie miał nic przeciwko, jednak ode mnie
zależało jak spędzimy ten dzień, bo oboje kazali mi wybrać miejsce naszego
wspólnego wyjścia.
Nawet nie miałam pojęcia, że
sprawy tak się potoczą. Tydzień po przylocie do Bormio Mateusz był już naszym
przyjacielem. Fabiana traktował jak starego kumpla, a ja czułam się przy nim
bardzo bardzo ładna. Stale podkreślał, że podoba mu się jak się ubieram. Jego
spojrzenie, gdy to mówił było takie, jakie zawsze mnie pociągało. Pewnego
wieczora wyszłam z nim na spacer do hotelowego ogrodu. Oparłam się o tył ławki,
Mateusz objął mnie w pasie i opiekuńczo przytulił. Patrzyliśmy na siebie.
Uwielbiałam tę ciemną głębię jego rozmarzonych oczu. Wiele o nim mówiły. Gdy
Mateusz pochylił się nade mną wiedziałam, co nastąpi. Stanęłam lekko na palcach
i pomogłam mu dosięgnąć moich ust. To było niesamowite przeżycie. Nigdy się tak
wcześniej nie czułam.
Następnego ranka Mateusz musiał
już wracać do Polski. Na szczęście jest spod Warszawy, co ułatwia nam na dalsze
kontakty. Nie zapomnę tych ferii do końca życia, bo w taki sposób poznałam
mojego narzeczonego.
©